Altum może oznaczać pełne, otwarte morze, jak również morską głębinę. Morze jest symbolem tajemnicy, przygody, prawdy zatopionej głęboko w podświadomości jako siedlisko ukrytych stworów i bogactw. Łacińskie przysłowie mówi, że nie widział cudów człowiek, który nie widział mórz. Równie ekscytująca co podróż po morskich przestworzach bywa wycieczka w zakamarki własnej psychiki, przyjrzenie się swym uwarunkowaniom, możliwościom, pragnieniom. Cyceron w liście do swego przyjaciela Attyka włożył w usta Temistoklesa stwierdzenie, że: „kto włada na morzu, będzie prędzej czy później władał mocarstwem”. Pokuśmy się o parafrazę i powiedzmy: „kto zapanuje nad sobą, prędzej czy później odniesie sukces”. W marzeniu sennym spokojne morze to szczęście, powodzenie, o którym marzy każdy człowiek. Zespół lekarzy i psychologów to jakże pożądane towarzystwo do poszukiwania dróg wiodących do większego szczęścia.
Altum może też oznaczać to, co znajduje się w górze, niebo. Po niebie latają ptaki – symbol wolności. Altum to też szczyt wysokiej góry. Rzymski stoik, Seneka, mówiąc: „per alta virtus it”, czyli: „droga cnoty wiedzie przez szczyty”, zachęca, by nie unikać w życiu trudów, chciałoby się rzec, na przykład trudów terapii, która człowiekowi pomaga rozwinąć skrzydła. Wspomniany Seneka, jak wielu innych filozofów, wskazał na prawdę, że moc hartuje się wśród przeciwności: „żadne drzewo nie jest mocne ani odporne na burze, jeśli często nie wstrząsają nim wichry”. Widok z wysokiej góry zapiera w dech w piersiach i rekompensuje wysiłek, włożony w pokonanie drogi.
Altum oznacza również coś wzniosłego, wybitnego, charakterystycznego dla człowieka szlachetnie urodzonego. Podróż in altum może być odkrywaniem swej wielkiej wartości, utwierdzaniem się w poczuciu godności, tropieniem śladów swej wyjątkowości. Przecież każdy z nas jest niezwykłym, niepowtarzalnym bytem…
Altum to także odległość w czasie, coś starodawnego, zamierzchłego, umykającego naszej pamięci. Cyceron powiedział, że: „nie znać historii, to zawsze być dzieckiem”. Zdaje się, że, aby stać się człowiekiem dojrzałym i twórczym, trzeba stawić czoła własnej przeszłości, dzieciństwu, wczesnej młodości. In altum to odbywana w dającym poczucie bezpieczeństwa towarzystwie podróż do przeszłości.
Przymiotnik altus, mówiąc o uczuciach, wskazuje na ich głębię, intensywność, żywotność i moc. Ktoś porównał kiedyś uczucia do drżących i tańczących na wietrze listków. Jakże smutne są pozbawione liści drzewa zimą, nagie, wystawione na mróz… In altum to może też wycieczka w świat emocji, troska o uczucia, które czasem zamrożone trzeba w atmosferze pełnej akceptacji odmrozić, by odzyskać wewnętrzną wolność.
Sięgnijmy teraz do literatury i odnajdźmy fragment, w którym mowa o wędrówce in altum. Ewangelista Łukasz opisuje wydarzenie, w jakim wziął udział Szymon. Szymon był rybakiem. Razem z innymi rybakami całą noc łowił, łowił i nic nie złowił. Siedzieli zmęczeni na plaży, czyszcząc sieci. Zjawił się tam wtedy pewien wędrowny Nauczyciel, a ponieważ dużo ludzi tłoczyło się wokół niego, poprosił Szymona, żeby ten wziął go do swojej łodzi i odpłynął kawałek od brzegu, by można było z niej nauczać. Po skończonej nauce Nauczyciel powiedział Szymonowi: „wypłyń na głębię (in altum) i zarzuć sieci”. Szymon musiał się zdziwić, bo żaden rybak nie łowi ryb w ciągu dnia – chyba każdy wie, że ryby się łowi w nocy i nad ranem. Jakże bliskie to Szymonowe zdziwienie może być dla człowieka, dla którego gabinet psychiatry czy psychologa bywa ostatnim miejscem, w którym by siebie widział. Ale Szymon sieci zarzucił i nabrał tyle ryb, że sieci aż się zaczęły rwać – wspólnicy z drugiej łodzi musieli przypłynąć, żeby pomóc zgarnąć cały połów. W gabinecie psychiatry cuda co prawda się nie zdarzają, jednak czy nie można nazwać cudem sytuacji, w której cierpiący człowiek odzyskuje spokój, szczęście i zaczyna czuć wiatr w żaglach?
A zatem: In altum J